-O
Matko,zaspałam!-wydarłam się na cały dom.Szybko wywlokłam się z łóżka i
ubierając pośpiesznie szlafrok i kapcie skierowałam w stronę drzwi.Minęłam
sypialnię rodziców,w której jak się okazało nikogo nie było.Zeszłam po schodach
i udałam się do kuchni po to,by móc
chociaż czegoś się napić.Szybkim ruchem wyciągnęłam szklankę z szafki i nalałam
do niej soku jabłkowego, który stał na
stole.Upijając łyk napoju ,na drzwiach lodówki spostrzegłam list. Został on
napisany przez mamę.Nikogo nie było w domu,ponieważ rodzice musieli pójść do
pracy na wczesną zmianę…bynajmniej tak wywnioskowałam po przeczytaniu treści
kartki.
-No pięknie…-wymamrotałam sama do siebie.Pozostawiając sok na stole wyruszyłam do pokoju, by się ubrać.Nie mając pomysłu na dzisiejszy outfit musiałam włożyć to,co miałam pod ręką.Z szuflady wyciągnęłam czarne rurki,które ubrałam w błyskawicznym tempie .Pozostała tylko górna część ubioru.Na krzesełku od toaletki wisiała biała baskinka,postanowiłam,że to ją dziś założę.Następnie pobiegłam do łazienki i szybko przeczesałam włosy szczotką.Na nic więcej nie miałam czasu,dlatego też po trzech minutach znalazłam się na dole.Zegar w pokoju gościnnym wskazywał godzinę 8:49.
-Hmm…może się wyrobię.-wzięłam swoją torbę,która leżała na kanapie,po czym zasznurowałam trampki i udałam się do wyjścia.Wyciągnęłam klucz z kieszeni kurtki i zamknęłam dom.Zarzucając torbę na ramię zaczęłam biec w stronę szkoły,która mieściła się przecznicę dalej od mojego miejsca zamieszkania.Stawiając pośpiesznie kroki nie zauważyłam chłopaka,który szedł tym samym chodnikiem,lecz w przeciwną stronę.Potknęłam się o własne nogi i na niego wpadłam.Wszystkie rzeczy z mojej torby znalazły się na chodniku,a ja zawstydzona całą sytuacją kompletnie nie wiedziałam co zrobić,gdyż znalazłam się w jego ramionach.Cała ta scenka musiała wyglądać żałośnie.
-Bardzo Cię przepraszam, spieszę się do szkoły i …-zaczęłam gorączkowo się tłumaczyć i odeszłam parę kroków w tył.
-Spokojnie,nic się nie stało.To mogło się zdarzyć każdemu..-odparł wysoki,ciemnowłosy chłopak o pięknych brązowych oczach.
-Cieszę się,że mnie rozumiesz.-uśmiechnęłam się przystępując do zbierania z ziemi zawartości mojej torebki.
-Pomogę Ci-powiedział, schylając się i podając mi moje zeszyty do ręki.Po chwili wszystko znalazło się już na swoim miejscu.
-Dziękuję za pomoc,ale niestety muszę już iść.Śpieszę się na wykład.
-Miło było Cię poznać.-Odparł chłopak uśmiechając się do mnie ,ukazując przy tym swój aparat ortodontyczny.
Odwzajemniłam jego uśmiech i ruszyłam w dalszą drogę.
-No pięknie…-wymamrotałam sama do siebie.Pozostawiając sok na stole wyruszyłam do pokoju, by się ubrać.Nie mając pomysłu na dzisiejszy outfit musiałam włożyć to,co miałam pod ręką.Z szuflady wyciągnęłam czarne rurki,które ubrałam w błyskawicznym tempie .Pozostała tylko górna część ubioru.Na krzesełku od toaletki wisiała biała baskinka,postanowiłam,że to ją dziś założę.Następnie pobiegłam do łazienki i szybko przeczesałam włosy szczotką.Na nic więcej nie miałam czasu,dlatego też po trzech minutach znalazłam się na dole.Zegar w pokoju gościnnym wskazywał godzinę 8:49.
-Hmm…może się wyrobię.-wzięłam swoją torbę,która leżała na kanapie,po czym zasznurowałam trampki i udałam się do wyjścia.Wyciągnęłam klucz z kieszeni kurtki i zamknęłam dom.Zarzucając torbę na ramię zaczęłam biec w stronę szkoły,która mieściła się przecznicę dalej od mojego miejsca zamieszkania.Stawiając pośpiesznie kroki nie zauważyłam chłopaka,który szedł tym samym chodnikiem,lecz w przeciwną stronę.Potknęłam się o własne nogi i na niego wpadłam.Wszystkie rzeczy z mojej torby znalazły się na chodniku,a ja zawstydzona całą sytuacją kompletnie nie wiedziałam co zrobić,gdyż znalazłam się w jego ramionach.Cała ta scenka musiała wyglądać żałośnie.
-Bardzo Cię przepraszam, spieszę się do szkoły i …-zaczęłam gorączkowo się tłumaczyć i odeszłam parę kroków w tył.
-Spokojnie,nic się nie stało.To mogło się zdarzyć każdemu..-odparł wysoki,ciemnowłosy chłopak o pięknych brązowych oczach.
-Cieszę się,że mnie rozumiesz.-uśmiechnęłam się przystępując do zbierania z ziemi zawartości mojej torebki.
-Pomogę Ci-powiedział, schylając się i podając mi moje zeszyty do ręki.Po chwili wszystko znalazło się już na swoim miejscu.
-Dziękuję za pomoc,ale niestety muszę już iść.Śpieszę się na wykład.
-Miło było Cię poznać.-Odparł chłopak uśmiechając się do mnie ,ukazując przy tym swój aparat ortodontyczny.
Odwzajemniłam jego uśmiech i ruszyłam w dalszą drogę.
__________________________________________________________
Cześć, będę zamieszczać na tym blogu Fan Fiction o JDabrowsky'm.
Myślę,że moje materiały wam się spodobają,jednakże proszę o wyrozumiałość,ponieważ nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z pisaniem opowiadań (prócz prac na polski oczywiście).Chciałabym byście pisali również opinie w komentarzach nt. poszczególnych rozdziałów,po to, bym mogła dostrzegać i korygować swoje błędy. Więc do następnego rozdziału! :)